zaczelo sie wesolo ... wyladowalismy o 4 rano czasu kubanskiego. Znalezlismy razem z dwojka belgow taksowke (10 CUC za osobe) i pojechalismy w strone Varadero. Pan taksowkarz okazal sie bardzo mily i po 3 km zjechalismy pod bar gdzie zaproponowal (naciagnal) cala 4 na piwo (5 CUC za sztuke - w zwyklym sklepie 0,80CUC!!!) Sam rowniez zaopatrzyl sie w ten cudny zloty napoj... Nie czekajac az wypijemy, w jedna reke wzial butelke w druga papierosa i kierujac nogami jechalismy dalej...
Jadac od jednej strony drogi do drugiej przejechalismy przez rogatke, ktora skutecznie ogranicza dostep kubanczykom do tego raju dla turystow. troche to przykre, iz ludzie we wlasnym kraju sa tak strasznie ograniczani, a turysta .. no coz ... swieta krowa.
Panowie policjanci o 4 rano stali na poboczu pod parasolka i ... pili piwko...wiec moze to tutaj normalne??
rano jak rasowi turysci udalismy sie z hotelu (styl wczesny Gierek, a moze wczesny Fidel?) w strone plazy... Zwiedzilismy kubanskie Miami (nic ciekawego).